Wartościowy paragon
Włoski rząd chce wykorzystać pasję Włochów do hazardu w walce z szarą strefą. Paragony z kas fiskalnych miałyby stać się kuponami w ogólnokrajowej loterii. Ciekawe, czy podobny pomysł sprawdziłby się w Polsce?
Parę lat temu właściciel jednego z warzywniaków na północy Polski opowiadał, że po godz. 16 nie korzysta już z kasy uważając, że o tej porze kontrolerzy fiskusa nie zajrzą do niego. Tego typu sklepów czy zakładów usługowych, w których kasy fiskalne pokrywają się kurzem, są w Polsce tysiące. Przeważnie w mniejszych miastach, gdzie wszyscy się znają.
Podobne problemy mają Włosi. Sklepikarze, restauratorzy czy fryzjerzy również notorycznie nie wbijają tam sprzedaży dla klientów na kasy fiskalne. W taki sposób unikają płacenia podatków, zwłaszcza VAT. Szara strefa we Włoszech jest oceniana na ok. 15 proc. PKB.
Władze wymyślały już różne sposoby. W latach 90. nałożyły na obywateli obowiązek pobierania paragonów fiskalnych. Policja podatkowa mogła skontrolować klienta z zakupami w promieniu kilku metrów od sklepów, a za brak paragonu klient mógł otrzymać mandat. Włosi odstąpili od tego systemu m.in. pod naciskiem obrońców praw człowieka krytykujących kontrole za zbytnią ingerencję w prywatność.
Tym razem włoski minister finansów Giulio Tremonti wymyślił "loterię paragonową". Każdy paragon mógłby brać udział w ogólnokrajowym losowaniu. Pieniądze na nagrody pochodziłyby z państwowej kasy.
Władze liczą na to, że klienci sami będą domagać się paragonu licząc na wygraną. A to ułatwiłoby walkę z nieopodatkowanym handlem i usługami. Włoski rząd bierze przykład z Chin, gdzie loterie na paragonach znakomicie zwiększyły dochody budżetu.
Do załatwienia pozostają szczegóły techniczne - do paragonów można dołączać zdrapki albo po prostu zwyciężać będzie drukowana na nich kombinacja numerów, jak w normalnym lotto.
Włosi uwielbiają loterię, więc pomysł ma szansę przyjąć się. Tamtejszy Kościół podczas sierpniowego szaleństwa wokół Supernalotto, w którym padła wygrana ok. 147 mln euro, zarzucił nawet Włochom, że losowania stały się dla ich obiektem bałwochwalczego kultu.
Czy włoski pomysł miałby szanse na realizację w Polsce? U naszym kraju szara strefa według GUS również wynosi ok. 15 proc. PKB, a resort finansów walczy z "niewbijaniem na kasę". Dotychczas jednak zamiast bodźców materialnych apelował do poczucia obywatelskiej odpowiedzialności. W 2004 r. zorganizowano akcję "Weź paragon", w której fiskus zachęcał klientów do domagania się dowodu zakupu. W niektórych sklepach i urzędach skarbowych zawisły plakaty. O pomyśle jednak z upływem czasu zapomniano.
Były wiceminister finansów Jarosław Neneman pochwala pomysł: loteria paragonowa to ciekawe rozwiązanie, można je z powodzeniem zastosować w Polsce. Zwłaszcza jeśli przejdzie rządowa propozycja ograniczenia hazardu na automatach. Byłoby znakomicie, gdyby gracze przerzucili się na paragony.
W chwili obecnej fiskus stawia jednak na kontrolę - coraz częściej urzędnicy skarbowi udają klientów w sklepach i sprawdzają, czy sprzedaż jest ewidencjonowana na kasie. Tak parę miesięcy temu przyłapano łódzką kioskarkę, którą kontrolerzy złapali na niezarejstrowaniu w kasie fiskalnej usługi ksero wartej 30 groszy. Fiskus stracił na tym 6 gr. A kioskarka, która odmówiła przyjęcia mandatu, zapłaciła 130 zł kary i 170 zł kosztów wytoczonego jej procesu. Wyrok został uzasadniony następująco: nierejestrowanie transakcji na kasie fiskalnej to zjawisko powszechne i szkodliwe dla skarbu państwa i nas wszystkich, którzy płacimy podatki. (Autor: Tomasz Bielecki, Rafał Zasuń, źródło: Gazeta Wyborcza, data artykułu: 2009-11-16)
Treść artykułu dotyczy stanu prawnego obowiązującego w czasie, kiedy powstała oryginalna publikacja w piśmie.