Myślę, że wdrożenie kas fiskalnych dla lekarzy i dentystów mających prywatne gabinety, adwokatów i notariuszy, którzy mają prywatne kancelarie, nie wspominając o komornikach, przyniosło by ogromne dochody, które miałyby szansę załatać dziurawy budżet. Nie wspomnę już o czystej sprawiedliwości społecznej (taksówkarze mają już taki obowiązek).
-Leczę się u znanego specjalisty, który pracuje na trzech etatach, pierwszy w szpitalu, drugi w spółdzielni lekarskiej, a trzeci w prywatnym gabinecie. I o dziwo realizuje coś takiego w ciągu 8-12 godzin pracy. Posiada olbrzymi dom, domek letniskowy i dwa super auta. Może mi ktoś objaśni, gdzie tkwi problem, bo jak żyję nie zobaczyłem jeszcze ubogiego medyka - mały fragment wypowiedzi anonimowego czytelnika "Kuriera Szczecińskiego".
Prawdą jest, że potężna część lekarzy, szczególnie kadra kierownicza, specjaliści i dentyści posiadają prywatne gabinety lekarskie. W przeciwieństwie do szeregowego lekarza czy pielęgniarki zarabiają potężne pieniądze. Gdyż tak naprawdę jedynie oni mają możliwość w czasie 8-12 godzin obskoczyć trzy, cztery etaty, nie wspominając o kopertach. Nie wspomnę już o cenach usług notarialnych, adwokackich, na które w przeważającej części nie wystawia się rachunków i faktur.
Dlaczego więc polski rząd poszukując pieniędzy nie nałoży podatków (wprowadzi kasy fiskalne) na jedną z najbogatszych grup społecznych w Polsce, jedynie wciąż sięga do kieszeni najbiedniejszych? Prawda jest jedna, lekarze i adwokatura mają bogatą reprezentację w sejmie, w przeciwieństwie do najbiedniejszych, z którymi nie utożsamia się żaden klub sejmowy. ( data artykułu: 16.09.09, źródło: wiadomości24.pl)
Treść artykułu dotyczy stanu prawnego obowiązującego w czasie, kiedy powstała oryginalna publikacja w piśmie.