Zadzwoniliśmy do firmy. - Potrzebna jest tylko ogólna znajomość miasta i GPS z AutoMapą. Nie ma powodu obawiać o egzamin z topografii miasta - informuje nas jeden z pracowników sieci Maxi Driver. Dokładnych informacji nie chce udzielać przez telefon. Każdego zainteresowanego ogłoszeniem o pracę zaprasza do siedziby firmy.
- Kiedy spotkałem się z jednym z pracowników Maxi Driver, usłyszałem, że o nic nie muszę się martwić, bo w kwietniu w tej firmie pasażerów będą wozić... ochroniarze! - nie kryje zdziwienia Piotr, który kilka dni temu spotkał się z właścicielem Maxi Driver.
- Chcemy wprowadzić na rynek nową usługę - przekonuje Paweł Lozio, właściciel sieci. - Zależy nam najbardziej o bezpieczeństwo pasażerów. W taksówce klienci nie mają zapewnionego profesjonalnie poczucia bezpieczeństwa. Z nami niczego nie będą musieli się obawiać, bo będą jechać z kierowcami, którzy będą mieli licencję ochroniarza.
W związku z czym od kwietnia pod nazwą Maxi Driver funkcjonować ma firma ochroniarska, która wozić będzie pasażerów na podstawie Ustawy o ochronie osób i mienia. - Istnieje tam zapis o możliwości doraźnej ochrony osób i mienia i idziemy w tę stronę - mówi Lozio. Szef Maxi Driver złożył do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych wniosek o wydanie koncesji na prowadzenie firmy ochroniarskiej. Obecnie wniosek analizuje komenda wojewódzka policji. - Dostaliśmy już promesę. Dzisiaj jeden z kierowców firmy zdaje egzamin na drugi stopień licencji pracownika ochrony - mówi Lozio.
Z ochroniarzami pasażerowie mają jeździć na podobnych zasadach, jak dotychczas z przewoźnikami osób. Ochroniarze będą mieli w samochodach kasy fiskalne i GPS-y, nie zmieni się też cennik zawieszony z tyłu przedniego siedzenia. Od przewozu różnić ich ma to, że cenę będzie można obliczać albo na podstawie odległości, albo liczony będzie czas wynajęcia samochodu (szef na razie rozważa ten pomysł) z ochroniarzem i to, że z ochroniarzami klienci będą mogli wjeżdżać w strefę B!
- To jest wasza odpowiedź na likwidację przewozu osób? Nie obawiacie się, że ludzie powiedzą, że to omijanie przepisów? - dopytujemy.
- Każdy ma prawo interpretować to, jak chce - odpowiada Lozio. Przyznaje, że praca w firmie ochroniarskiej pozwoli ograniczyć koszty, bo kierowcy nie będą musieli zakładać działalności gospodarczej (w Maxi Driver będą pracować na umowę-zlecenie) i zdawać egzaminów ze znajomości miasta. - Analizowaliśmy nasz pomysł razem z prawnikami i wszystko jest zgodne z przepisami. Przecież obecnie też ludzie wynajmują kierowców firm ochroniarskich, którzy odwożą np. dzieci do szkoły - mówi.
Szef Maxi Driver codziennie odbiera ok. 50 telefonów od osób zainteresowanych pracą. - Na razie zadeklarowało się ok. 80 osób pewnych, że chcą pracować jako ochroniarze. Część z nich ma licencję ochroniarską, inni będą musieli zdać egzaminy albo poczekać kilka miesięcy, bo minister Gowin zapowiedział w sobotę, że ułatwi dostęp także do zawodu ochroniarza i zlikwiduje egzaminy - dodaje.
Komentarz. Absurd goni absurd
Prawdą jest, że Polak potrafi. Natomiast najlepiej wychodzi mu kombinowanie - pomyślałam, gdy pierwszy raz usłyszałam o inicjatywie Maxi Drivera. Pomysł, by z usługi ochroniarskiej uczynić usługę "taksówkową", jest delikatnie mówiąc, absurdalny.
Jednak patrząc na to z drugiej strony trudno się kierowcom dziwić. Niespełna rok temu weszła w życie nowelizacja Ustawy o transporcie drogowym, która eliminuje z rynku przewóz osób i zakłada, że wozić pasażerów mogą jedynie taksówkarze. Cel: zlikwidować nieuczciwą - zdaniem taksówkarzy - konkurencję. Batalia o zapisy, które zmuszą przewoźników (w Krakowie mamy ich około tysiąca) do zdawania egzaminów z topografii miasta trwała trzy lata. Udało się w zeszłym roku, 6 kwietnia 2012 ustawa zaczyna obowiązywać. W ciągu ostatniego roku egzaminy z topografii zdało w Krakowie ponad 400 przewoźników. Tymczasem na kwiecień, czyli wtedy, gdy nowela ma zacząć obowiązywać, minister sprawiedliwości Jarosław Gowin zapowiada początek prac nad ustawą, na mocy której taksówkarzem będzie mógł zostać każdy. Papierek ze zdanego egzaminu można będzie wyrzucić do kosza. A właściwie nie, bo przecież nie wiemy, kiedy ostatecznie dostęp do zawodów będzie uwolniony. Kierowcy mają więc trzy opcje: nie zdawać egzaminów i być bezrobotnymi; płacić za kurs i egzamin, które ważne będą być może tylko kilka miesięcy; albo kombinować. Obawiam się, że kolejni ministrowie, którzy bez zastanowienia zmieniają przepisy, zachęcają ludzi, by wybierali trzecią opcję. (inspirowane artykułem o tytule "Nowa oferta: taksówka i firma ochroniarska w jednym ", źródło:wyborcza.biz, data oryginalna artykułu:06.03.2012, autor artykułu:Dominika Wantuch)
Treść artykułu dotyczy stanu prawnego obowiązującego w czasie, kiedy powstała oryginalna publikacja w piśmie.