- Stanęli w drzwiach na taras. Oparli się o barierkę, niczego nie zamawiali. Czułam, jak mi się dziwnie przyglądają, gdy wybijałam paragony na kasie fiskalnej - mówi Urszula Ożóg, kelnerka Diabła Łańcuckiego. - Stali z 15-20 minut. W pewnym momencie jeden z nich wyszedł do toalety.
"Toaleta dla klientów kawiarni" - kartka z takim napisem jest na drzwiach toalety. Ogólnie wiadomo, iż jeśli nie jesteś klientem, to płacisz.
- Toaleta jest płatna? - spytał panią Urszulę kontroler po wyjściu z toalety. - Jest bezpłatna dla klientów - odpowiedziała kelnerka.
- Jednak ja nie jestem państwa klientem - powiedział inspektor.
- To złotówka.
Kelnerka wspomina: - Pobrałam złotówkę, potem odwróciłam się, by przygotować kawę, natomiast za moment panowie podeszli i pokazali legitymacje. wtedy poprosili o dowód osobisty. Byłam w szoku! Dostałam wypisany mandat na 150 zł za to, iż nie otrzymali paragonu drukowanego przez kasy fiskalne, za odpłatne skorzystanie z toalety. Starałam się im wytłumaczyć iż mogę to teraz zrobić i nabić to jako "dodatki". Odpowiedzieli: "Za późno". Kontrolerzy z UKS nawet nie powiedzieli mi, iż mam prawo odmówić przyjęcia mandatu.
- Metoda kontroli przypomina mi metody CBA. Z wydawaniem klientom paragonów było w porządku, to się przyczepili do toalety - ocenia szef Stanisław Drabicki.
Mandat zawiera jedynie paragraf artykułu wykroczenia skarbowego: "Karze (...) podlega także ten, kto wbrew przepisom ustawy dokona rejestracji sprzedaży z pominięciem kasy fiskalnej lub nie wyda dokumentu z kasy rejestrującej, stwierdzającego dokonanie sprzedaży".
- Nie taka jest idea naszej akcji! Sprawdzimy ten przypadek - obiecuje Wiesława Dróżdż z Ministerstwa Finansów. Od 23 czerwca skarbówka kontroluje czy puby i restauracje dają paragony klientom. Akcja ma tytuł "Nie bądź jeleń, weź paragon".
Jedynie Urząd Kontroli Skarbowej w Rzeszowie do poniedziałku wręczył 677 mandatów na ponad 100 tys. zł. Jednak nikt nie wie, ile z nich za brak "paragonów toaletowych". - My nie prowadzimy takiej ewidencji - mówi Teresa Spiechowicz z rzeszowskiego UKS-u. A historię z Łańcuta uzasadnia w mailu: "Operacja pobierania zapłaty przez restauratorów za wykorzystywanie toalety przez osoby, które nie są ich klientami jest rodzajem usługi, która w przypadku świadczenia na rzecz osób fizycznych nie prowadzących działalności gospodarczej podlega obowiązkowi ewidencjonowania na kasie rejestrującej - w identyczny sposób, jak każda inna usługa wykonywana w ramach prowadzonej działalności gospodarczej".
Pani Urszula nie zamierza zapłacić mandatu. Jednakże opłaty za toaletę nadal będą. - My nie prowadzimy "usługi toaletowej", dlatego też nie wiem, za co mielibyśmy dawać paragon - twierdzi właściciel Alfred Palace.
- Ta historia podważa autorytet państwa. Kara za coś takiego jest bezsensowna - komentuje Jeremi Mordasewicz, ekspert zarządu Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych "Lewiatan". (Źródło: rzeszow.gazeta.pl, autor artykułu: Marcin Kobiałka, data artykułu: 01.08.2011)
Treść artykułu dotyczy stanu prawnego obowiązującego w czasie, kiedy powstała oryginalna publikacja w piśmie.