Ulokowany został dyskretnie przy ulicy Łużyckiej. Oczywiście, że z dala od tętniącego życiem serca miasta. Natomiast w środku, nastrojowa atmosfera uzyskana dzięki przyciemnianym światłom. Półki zastawione różnymi akcesoriami - od lizaków w kształcie penisa po delikatną i zmysłową damską bieliznę. I oczywiście kasa fiskalna, a za nią, dumna właścicielka Jadwiga Kucharska. Od dwóch lat prowadzi sama sklep. Prowadzenie sklepu, który dotyka jednego z największych tabu współczesnego świata, to nie tylko obowiązki, to także masa często komicznych sytuacji, które u niejednego słuchacza powodują szeroki uśmiech, od ucha do ucha.
- Oj doskonale pamiętam pewnego klienta, kupił u nas film erotyczny. W pełni zadowolony poszedł do domu. Jednak w następnym dniu wrócił, i zamierzał zwrócić płytę z filmem, ponieważ oznajmił, iż sceny w nim były zbyt ostre - opowiada właścicielka. - Jednakże nie mogłam przyjąć takiego zwrotu. Pomimo tego klient się nie zniechęcił, i nadal kupuje u mnie. Pamiętam też, jak pewna para, opowiadała mi dość śmieszną sytuację. Często korzystają w swoim łożu małżeńskim z różnych gadżetów, wibratory, kuleczki dopochwowe i inny tego typu osprzęt.
Kiedyś w odwiedziny przyjechała do nich ich ciotka. Podczas porządkowania ich pokoju, natknęła się na kuferek z owymi przyrządami. Ogromnie zaciekawiona otworzyła by sprawdzić co jest w środku i przez przypadek uruchomiła wibrator. W tym momencie do sypialni wchodzi klientka i słyszy, jak ciotka po chwili zadumy mówi - Jest jak żywy. Cóż nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt iż ciotka miała 82 lata i była starą panną.
Jeden z naszych rozmówców, prowadzący internetowy sklep erotyczny, opowiada jeszcze bardziej komiczną sytuację:
- Pewna pani, zakupiła u nas wibrator dość sporych rozmiarów o nazwie "Jumbo". Korespondencja mailowa z klientką trwała dość długo. Była to już kobieta po 40, i dlatego staraliśmy się ją namówić, by zrezygnowała z tego konkretnego modelu i zakupiła coś mniejszego. Nie udało się. Minął tydzień i w naszym biurze pojawia się owa pani z "Jumbo". Chciała go zwrócić, gdyż jak sam się przyznała, przeceniła swoje możliwości.
Dyskretny sklepik z Łużyckiej także posiada swoją stronę internetową.
- Oczywiście, że mam stronę, umieszczona jest na serwerze w Niemczech. Jednak ludzie u nas wolą przyjść osobiście i zobaczyć co tak naprawdę kupują - mówi Kucharska.
Często klienci krępują się w sklepie?
- W momencie, kiedy wejdą to nie, jednak czasami, szczególnie młodzi mężczyźni, mają obawy, by wejść do sklepu. Dlatego przed wejściem losują zapałki, który z nich wejdzie i zrobi zakupy - śmieje się właścicielka. - Jest też pan, który robi zakupy u mnie dla swoich sąsiadek, które się bardzo wstydzą. W zamian dostaje piwo.
Wśród klientów sklepu przeważają mężczyźni, często też przychodzą pary. Tacy klienci kupują głównie gry erotyczne, pierścienie przedłużające stosunek i prezerwatywy.
Natomiast, jaka jest sytuacja w wypadku pań, które robią zakupy w sklepie? - pytam
- Panie przeważnie przychodzą w grupie, dwie czasem trzy. W grupie raźniej - odpowiada Kucharska.
Natomiast często zjawiają się ludzie, zakupujący erotyczne akcesoria na osiemnastki. Z reguły ruch zwiększa się przed weekendem. Często też z rana, przychodzą klienci, wracający np. z nocnej zmiany. Również okres świąteczny, zwłaszcza Boże Narodzenie i Walentynki to czas zwiększonych obrotów.
- Hitem tegorocznych Walentynek były czekoladowe peniski. Niesłabnącym zainteresowaniem cieszą się także kajdanki i różnego rodzaju żele nawilżające oraz bielizna - mówi właścicielka
Zadajemy pytanie, czy można zarobić na takim sklepie, szczególnie, iż jest jeden w Chojnicach? Jakie są obroty w sklepie? Jak duży jest asortyment?
- Asortyment w tej chwili to około 500 produktów, wśród nich są m. in. wytwory polskich firm (gry erotyczne). Czy da się zarobić?? Póki co, jeszcze dokładam do interesu, ale jest coraz lepiej. A obroty to moja tajemnica handlowa - śmieje się Jadwiga Kucharska. - Szczęśliwie mam już stałych klientów. Prawdę powiedziawszy każdy kto u nas kupi jeden produkt, wraca do sklepu w późniejszym czasie. Natomiast wszystko rejestrowane jest poprzez kasy fiskalne.
Natomiast informację o otwarciu dwa lata temu sklepu, rodzina pani Kucharskiej przyjęła spokojnie. Obyło się bez kontrowersji.
- Jadzia, ty uważaj co chcesz rozkręcić, mohery Cię zniszczą, tak jak to było ze sklepem na Mickiewicza - tak mówił mój mąż w tamtym czasie - mówi Kucharska.
Teraz nie ma żadnych problemów. Społeczeństwo oswoiło się z faktem, że takie sklepy istnieją. Istnieją, bo jest na nie zapotrzebowanie. W każdym większym mieście jest przynajmniej jeden taki sklep. Ich klienci to zwykli, normalni ludzie, żadnych dewiantów seksualnych. Są to ludzie, którzy pragną urozmaicić swoje życie w łóżku, walczący z seksualną nudą, pragnący doznawać nowych wrażeń.
Robią wiele, by do ich łóżka nie wkradła się rutyna i stagnacja. Czy to źle? Zdecydowanie nie. Łatwiej jest bowiem kupić prezerwatywy w sex-shopie, niż w osiedlowej aptece, gdzie kolejki zawsze są długie. A długa kolejka i zakup kondomów, rodzi zwłaszcza w małych miejscowościach niepotrzebne plotki. Wszyscy żyjemy w czasie kiedy seks opuszcza zacisze sypialni i zaczyna nam towarzyszyć na każdym kroku. Współczesny świat show-biznesu nie może się obejść bez skandali erotycznych i roznegliżowanych tancerek. Bywa to męczące, ale jednocześnie prowokuje do szczerych rozmów na ten temat.
ZESTAW PYTAŃ DO EKSPERTA:
Skąd pewna niechęć, by nie rzec nienawiść do sex-shopów, zwłaszcza w mniejszych miastach?
To głownie wina tego, że ciągle jesteśmy pruderyjnym społeczeństwem, zwłaszcza w mniejszych miastach i miasteczkach. Chcielibyśmy wejść do takiego sklepu, ale boimy się co powie sąsiad. Boimy się, że będą krążyć plotki o moim rzekomym zboczeniu. Nienawiść bierze się, prawie tak jak zawsze z niewiedzy. Ludzie, zwłaszcza ci starsi wyrabiają sobie opinie o takich sklepach z zasłyszanych wypowiedzi, a nie doświadczenia.
Dlaczego ludzie uważają takie sklepy za swoistą jaskinię pornografii?
Właśnie ta niewiedza to powoduje. Pornografia owszem jest dostępna w tych sklepach, ale bez problemu kupimy takie filmy również w kiosku ruchu, empiku czy nawet na stacji benzynowej. Zasłonięte, czasem ukryte pod ladą, ale dostępne. Sex-shop to normalny sklep, oferujący specyficzne produkty. Ludzi starszych mogłoby do niego przekonać nastawienie na prokreację a nie tylko i wyłącznie hedonizm.
Właśnie, skąd ta nie chęć starszych osób?
Po raz kolejny z niewiedzy, z błędnego obrazu takich punktów. Czasy kiedy mężczyzna zrobił swoje i nie dbał o partnerkę odchodzą do lamusa i starszym osobom trudno to pojąć. Wystarczy zacząć mówić o takich sklepach w pozytywnym znaczeniu. Sex to prokreacja i przyjemność a nie zło. (Źródło: gdansk.naszemiasto.pl, autor artykułu: Bartosz Markowski, data artykułu: 10.08.2011)
Treść artykułu dotyczy stanu prawnego obowiązującego w czasie, kiedy powstała oryginalna publikacja w piśmie.